Nie wiem czy wiesz, że można powiedzieć, że od trzech sezonów odliczasz kolejne liczby jeśli chodzi o zdobyte bramki. Trzy sezony temu zanotowałeś 6 trafień, rok później było 7, a w minionym sezonie 8. Mamy więc tendencję rosnącą! Za rok przewidujesz kontynuację odliczania, czy od razu przeskok do co najmniej 26 goli, bo tyle zdobyłeś w sezonie 2019/2020 i do tej pory to jest Twój rekord jeśli chodzi o ekstraklasę?
Nie są to jakieś oszałamiające liczby, ale niestety mają na to wpływ również kontuzje, które doskwierają mi w każdym sezonie. Porównując do sezonu 19/20, to na pewno mieliśmy tam inną drużynę. Cały sezon graliśmy na trzy piątki, a co za tym idzie czas spędzony na lodzie był znacznie dłuższy. Moje zadania w drużynie również były inne – wtedy grałem w przewagach, teraz jestem odpowiedzialny raczej za grę w osłabieniu. Mam nadzieję, że wszelkie rekordy dopiero przede mną!
Początek okresu sparingowego w ubiegłym roku nie był dla Ciebie łatwy ze względu na kontuzję, która sprawiła, że musiałeś wrócić do gry w kracie. Jak długo ta kontuzja siedziała Ci z tyłu głowy i nie pozwalała grać na całego?
Złamaną szczękę zaliczyłbym do jednej z najbardziej nieprzyjemnych kontuzji. Miałem założone szyny na zębach, a jeść mogłem tylko przez strzykawkę. Po miesiącu schudłem parę kilogramów, ale szybko udało mi się wrócić do optymalnej wagi. Kontuzja na pewno siedziała trochę w głowie, w związku z czym praktycznie cały sezon grałem w kracie. Dopiero w połowie rundy play-off zdecydowałem się na powrót do półpleksy.
Czas leci dla nas wszystkich, kolejny sezon będzie Twoim czternastym sezonem w toruńskiej drużynie seniorskiej, a piętnastym sezonem w karierze i trzeci mecz nowego sezonu będzie Twoim 500 meczem w toruńskiej drużynie! Czy czasem chciałbyś cofnąć ten licznik, zupełnie jak licznik samochodu, który ktoś chce odmłodzić przed sprzedażą, czy wręcz przeciwnie i te 500 meczów to dla Ciebie porządny rozbieg przed tym, co czeka Cię w kolejnych sezonach!
Czas leci. Pamiętam jak dopiero zaczynałem moją przygodę z seniorskim hokejem, a to już prawie 500 spotkań. Chyba jednak zdecydowałbym się na cofnięcie licznika- jak na prawdziwego Polaka przystało [śmiech]. 500 meczów – jeszcze nie zgred, już nie małolat [śmiech].
Skoro nawiązaliśmy do historycznych statystyk to w sumie nigdy nie pytałem Cię o to, których zawodników uważasz za tych, którzy najbardziej wprowadzili Cię w seniorski hokej, pomogli zdobyć pierwsze szlify?
Pamiętam, że pierwsze duże kroki w seniorach stawiałem grając w formacji z naszym kierownikiem Przemkiem Bomastkiem oraz Mariuszem Kuchnickim. Były to jeszcze czasy 1 ligi. Bardzo dużo na tym zyskałem, ponieważ miałem wtedy 18 lub 19 lat, a byłem ustawiany w formacji z najbardziej doświadczonymi zawodnikami.
Jest jeden temat, który zawsze podgrzewa atmosferę nie tylko wśród Kibiców ale również wśród zawodników i trenerów. Mowa oczywiście o sędziach. Ten temat regularnie pojawia się również na spotkaniach przedstawicieli klubów. Dyskusja wtedy zawsze się ożywia i jeśli na takim spotkaniu pojawia się reprezentant Wydziału Sędziowskiego lub środowiska sędziowskiego, to nie ma lekko. Ty sam poza byciem zawodnikiem jesteś również sędzią. Czy ten fakt sprawia, że inaczej patrzysz na arbitrów, inaczej oceniasz ich decyzje i błędy?
Sędziowie to zawsze kontrowersyjny temat. Wiadomo, że każda drużyna chce wygrywać, więc jej kibice denerwują się przy każdej sytuacji- nawet tej, w której arbiter zachował się tak jak powinien. Musimy pamiętać o jednej rzeczy- każdy sędzia to też człowiek, a co za tym idzie może mieć swoje problemy rodzinne lub zawodowe. Z własnego doświadczenia sędziowskiego (choć mam go jeszcze bardzo mało) wiem, że czasami jedna sekunda zamyślenia skutkuje złą decyzją na lodzie.
Michał Kalinowski, międzynarodowy sędzia hokeja na lodzie – czy taki scenariusz jest możliwy?
Bardzo bym tego chciał. Niestety żeby postawić w stu procentach na sędziowanie musiałbym zrezygnować z zawodowej gry w hokeja. Mam nadzieję, że po przygodzie hokejowej uda mi się to osiągnąć.
Aplikacja wskazana przez trenera Nurminena już zainstalowana? Uchodzisz za jednego z pracusiów jeśli chodzi o treningi, więc pewnie Twoje osobiste przygotowania do nowego sezonu idą już pełną parą?
Aplikacja nie została jeszcze usunięta od poprzedniego sezonu przygotowawczego. Jestem typem człowieka, który nie potrafi usiedzieć w miejscu, więc zrobiłem sobie dwa tygodnie wolnego po sezonie, a teraz trenuję praktycznie codziennie.
Niniejszy wywiad, w świetle prawa autorskiego i prasowego, stanowi własność intelektualną KH Toruń HSA oraz autora wywiadu: Marcina Jurzysty. Powielanie, cytowanie, przedrukowywanie w całości lub we fragmentach, w wydawnictwach papierowych oraz internetowych, bez wiedzy i zgody autora zabronione.