Oglądałem mecz toruńskiej drużyny z Podhalem i ten mecz był chyba pierwszym krokiem do tej decyzji. Gra KH Energa Toruń bardzo mi się podobała, to naprawdę szybki hokej.
Niech początkiem naszej rozmowy będzie hokej [uśmiech]. Jak doszło to tego, że w Twoim życiu pojawiły się krążek, łyżwy i hokejowa rywalizacja?
To było bardzo dawno temu, gdy miałem trzy lata [śmiech]. Moi rodzice założyli mi łyżwy, puścili na lód, po którym pojechałem podobno bardzo szybko, zupełnie jak rakieta [śmiech]. Stwierdzili wtedy, że hokej, to będzie właściwy sport dla mnie [śmiech] i tak to wszystko się zaczęło.
Wspomniałeś o hokejowych początkach, potem rozwijałeś się w różnych hokejowych ligach, aż trafiłeś do Polski, do Podhala. Co Twoim zdaniem poszło nie tak, że nie zostałeś w Nowym Targu?
Z mojego punktu widzenia mogłem dać dużo więcej drużynie Podhala, ale trener nie dał mi na to szansy. Czekałem, czekałem i czekałem, aż w końcu miałem tego dosyć i postanowiłem, że chcę odejść.
Zatem to była Twoja decyzja, a nie decyzja Klubu?
Tak, to była moja decyzja. Nie chcę stać w miejscu, nie chcę się cofać, chcę grać i wiem ile jestem wart.
A jak doszło do tego, że pojawiłeś się w Toruniu?
Oglądałem mecz toruńskiej drużyny z Podhalem i ten mecz był chyba pierwszym krokiem do tej decyzji. Gra KH Energa Toruń bardzo mi się podobała, to naprawdę szybki hokej. Zdecydował również fakt obecności rosyjskich zawodników z charakterem, który cenię. Od pierwszego dnia, gdy pojawiłem się w Toruniu, poczułem wspaniałą atmosferę w drużynie i wszyscy przyjęli mnie przyjacielsko. Nie mam problemu z komunikacją, ani z kolegami z drużyny, ani z trenerem i chciałbym tu zostać.
Grałeś w wielu różnych krajach, w różnych ligach, ostatnie dwa sezony spędziłeś w łotewskiej ekstraklasie w HK Kurbads. Jak porównałbyś poziom lig, w których grałeś z poziomem Polskiej Hokej Ligi?
W łotewskiej ekstraklasie wyróżniłbym 4-5 zespołów, jako tych, które są topowe. Sądzę, że poziom Polskiej Hokej Ligi, to poziom łotewskich drużyn ze środka tabeli, ale moim zdaniem najlepsze, polskie drużyny mogłyby z powodzeniem rywalizować jak równy z równym, z najlepszymi łotewskimi drużynami.
Grałeś również w Szwecji, z której pochodzi nasz bramkarz Anton Svensson. Zdążyłeś już zamienić z nim słowo?
Tak, mieszkałem w Szwecji przez trzy lata, potrafię w miarę dobrze mówić po szwedzku, więc miałem okazję odświeżyć tą umiejętność rozmawiając z Antonem. To świetny bramkarz, prawdziwy skarb Torunia.
Anton pytany o ulubionego zawodnika wymienia Henrika Lundqvista, a Ty masz jakiś ulubionych zawodników, którzy Cię inspirują?
Tak, lubię wielu zawodników. Oczywiście imponuje mi Sindey Crosby, na pewno Connor McDavid. Wrażenie robią na mnie te największe talenty, bo sam celuję bardzo wysoko.
Od kilku lat grasz w reprezentacji Łotwy, czy to doświadczenie daje ci szerszą, hokejową perspektywę?
Oczywiście! To prawdziwy honor grać w drużynie narodowej. Miałem dzięki temu okazję pracować m.in. z trenerem Bobem Hartleyem na turnieju w Mińsku [były trener m.in. Colorado Avalanche w latach 1998-2002, z którą to drużyną w 2001 roku wywalczył Puchar Stanleya; Calgary Flames 2012-2016, a od 2016 roku trener reprezentacji Łotwy]. To było niesamowite doświadczenie. Trener Hartley analizował dosłownie każdy szczegół, to zupełnie inna perspektywa patrzenia na hokej.
Swoją obecność w Toruniu zaczynasz od trzymeczowego try-outu. Jak do tego podchodzisz?
Sądzę, że to uczciwe rozwiązanie i korzystne dla drużyny. Nie miałem przed sezonem żadnej możliwości pokazania się, teraz dostałem uczciwą szansę, by to zrobić i pokazać, co naprawdę potrafię. Jeśli nie spełnię oczekiwań, to pogodzę się z tym i przyjmę to po męsku, ale jednak wierzę, że dając z siebie wszystko zasłużę na miejsce w składzie toruńskiej drużyny i pomogę jej odnosić kolejne zwycięstwa.
Próbowałeś kiedyś swoich szans w USA?
Tak, cztery lub pięć lat temu pojechałem do Nowego Jorku na wrześniowy try-out do Elmira Jackals. Wypadłem bardzo dobrze, byli ze mnie zadowoleni i zaprosili mnie, bym ponownie przyjechał na główny obóz w październiku, ale niestety nie pokrywali żadnych kosztów, a ja już wydałem wówczas majątek na wrześniowy przyjazd do Nowego Jorku, więc musiałem zrezygnować. Miałem też znaleźć się w Drafcie NHL, gdy grałem w HK Ryga, ale wówczas wyeliminowała mnie kontuzja barku.
Wierzysz w magię liczb [śmiech]? Jest jakiś numer, z którym szczególnie chciałbyś grać w Toruniu?
Chciałbym grać z numerem 93, w tym roku się urodziłem i to moja szczęśliwa liczba.
Co chciałbyś powiedzieć naszym Kibicom, którzy już wiedzą, że zaczynasz swój try-out w Toruniu?
Na pewno nie chcę ich zawieść, zrobię wszystko co w mojej mocy, byśmy polubili się z wzajemnością. Mam w sobie potencjał i chcę uwolnić go w Toruniu.